środa, 6 stycznia 2010

Jeżeli...

... czekasz na moją notkę, to się dziś nie doczekasz, chociaż to moja kolej.  Wróciłam dziś do domu po 12 godzinach niebycia w domu. Boli mnie prawa stopa. Zasnęłam w autobusie. Dotarłam do budowli, zwanej w mojej rodzinie ruinami Groznego, gdzie wysłuchałam kilku, nieznanych nikomu kolęd, na wszelki wypadek granych w tempie marsza pogrzebowego, żeby wyeliminować ryzyko, że ktoś je jednak rozpozna i zaśpiewa. Oraz jednej trzeciej  kazania, wygłaszanego tonem sugerującym, że wygłaszający je nie jadł śniadania, ani wczorajszej kolacji (wczorajszego obiadu być może też). Pozostałe dwie trzecie przespałam. Po przebudzeniu okazało się, że mam palce sine z zimna. Na koniec obejrzałam sobie, jak u balasków staruszki w fantazyjnych czapkach biją się o poświęconą kredę.  

Sama rozumiesz - po takich przeżyciach naprawdę muszę odpocząć. Bądź miła i opublikuj tymczasem coś ładnego.

o.

1 komentarz:

  1. Tutaj Trzej Królowie (a właściwie - Mędrcy) przybyli w niedzielę. Najwyraźniej trudne warunki pogodowe opóźniły ich przyjazd w Twoje okolice.

    OdpowiedzUsuń