czaisz?
eee... nie. Ale przez noc coś wymyślę.
No, zadzwonił telefon, Harriet Chetwode-Talbot wybiegła i zwisła na tej właśnie barierce, a nas poproszono o niepaniczną ewakuację.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
mnie to raczej skojarzyło się z (zawsze mile widzianymi) alarmami bombowymi w moim miejscu pracy
czaisz?
OdpowiedzUsuńeee... nie. Ale przez noc coś wymyślę.
OdpowiedzUsuńNo, zadzwonił telefon, Harriet Chetwode-Talbot wybiegła i zwisła na tej właśnie barierce, a nas poproszono o niepaniczną ewakuację.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmnie to raczej skojarzyło się z (zawsze mile widzianymi) alarmami bombowymi w moim miejscu pracy
OdpowiedzUsuń