Cóż, nie ukrywam, że liczyłam na jakiś przejaw zainteresowania, żeby nie powiedzieć: współczucia. Telefon, mail chociaż. Ale nie. Trudno. Co mnie nie zabije - wzmocni. Zresztą od wczoraj mam towarzystwo. Mój Pan Mąż też osłabł. Przydałoby się coś na wzmocnienie. Kieliszek malagi?
Kochana, to tylko dlatego, że nie bywam na blogu (odrzut od komputera - choroba zawodowa). Tę notkę przeczytałam dopiero dziś - a Ty pewnie już wygrzewasz się na Maderze :)
Cóż, nie ukrywam, że liczyłam na jakiś przejaw zainteresowania, żeby nie powiedzieć: współczucia. Telefon, mail chociaż. Ale nie. Trudno. Co mnie nie zabije - wzmocni. Zresztą od wczoraj mam towarzystwo. Mój Pan Mąż też osłabł. Przydałoby się coś na wzmocnienie. Kieliszek malagi?
OdpowiedzUsuńKochana, to tylko dlatego, że nie bywam na blogu (odrzut od komputera - choroba zawodowa). Tę notkę przeczytałam dopiero dziś - a Ty pewnie już wygrzewasz się na Maderze :)
OdpowiedzUsuń